You are currently viewing Wystarczająco dobry…

Wystarczająco dobry…

Nie każdy kryzys to wypalenie. Niemal każde wypalenie zaczyna się jednak od utraty sensu. To stan kiedy to, co kiedyś było pasją, staje się tylko obowiązkiem, kiedy działania przestają być połączone z celem, kiedy robimy coraz więcej, czując coraz mniej. Neurobiologicznie sens to nie metafora. To stan, w którym nasze działania są powiązane z systemem nagrody w mózgu, dają satysfakcję, przynoszą poczucie wpływu, znaczenia, przynależności. Bez tego układ nerwowy zaczyna pracować „na pusto”. To prowadzi do przeciążenia.

Dlaczego w ogóle uczę? – powrót do źródeł motywacji

Pytanie „dlaczego?” często zbywane jest jako zbyt filozoficzne, a przecież to pytanie biologiczne. Mózg potrzebuje celu, żeby utrzymać energię. Sens chroni przed wypaleniem bardziej niż urlop. Praca nauczyciela i każda praca związana z drugim człowiekiem, bywa jednocześnie misją i pułapką. Misją, ponieważ daje wpływ, znaczenie, obecność. Pułapką, ponieważ łatwo w niej zatracić siebie, zapominając, że misja to nie poświęcenie, lecz świadomy wybór.

Powrót do sensu zaczyna się od prostych pytań:

  • Kiedy ostatnio czułem dumę z tego, co zrobiłem?
  • Co takiego potrafię, co robi różnicę?
  • Co bym stracił, gdybym odszedł z tej pracy?

W chaosie codzienności sens nie znika. Często po prostu przestajemy go zauważać. Trzeba się po niego schylić.

Małe zwycięstwa – jak zauważać to, co działa?

Układ nerwowy człowieka nastawiony jest na wykrywanie zagrożeń. To dlatego częściej pamiętamy, co poszło źle. Można to jednak równoważyć. Nie przez „pozytywne myślenie”, lecz przez świadome wzmacnianie sygnałów dobra.

Jedną z najbardziej skutecznych, a niedocenianych praktyk jest prowadzenie dziennika małych zwycięstw:

  • jedna rzecz dziennie, która się udała,
  • jedno zdanie wypowiedziane z godnością,
  • jedno spojrzenie ucznia, które mówiło: „rozumiem”.

To nie naiwność. To neurologiczna gimnastyka, to przesuwanie uwagi w stronę równowagi. Dzięki temu budujemy obraz siebie jako osoby skutecznej, obecnej, wystarczająco dobrej.

Odwaga, by być wystarczającym nauczycielem

Perfekcjonizm to nie dążenie do jakości. To lęk przed byciem ocenionym. To wewnętrzny przymus „nigdy dość”, który niszczy radość, ciekawość i spokój. W pracy z ludźmi jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ opiera się na iluzji, że można wszystko przewidzieć i kontrolować. Wypalenie często zaczyna się tam, gdzie człowiek przestaje być dla siebie wystarczający. Bycie „wystarczająco dobrym” nie oznacza bylejakości. Oznacza: jestem obecny, autentyczny, elastyczny. Popełniam błędy, ale uczę się. Nie muszę być niezniszczalny, żeby być wartościowy. To wymaga odwagi. Jednak odwagi innego rodzaju. Nie tej bohaterskiej, tylko tej cichej, codziennej. Odwagi, by czasem odpuścić. By uznać, że to, co zrobiłem, wystarczy. Na dziś.

W kolejnej, ostatniej części cyklu opowiemy o tym, co dalej. Troska o siebie nie kończy się na relacjach i sensie. To także pytanie o czas, przestrzeń i system. O to, czy szkoła może być miejscem, w którym człowiek nie tylko daje, lecz także odzyskuje.