Dwadzieścia lat temu życie nauczyciela było prostsze. Uczeń przychodził do szkoły, bo musiał. Słuchał, bo nie miał wyjścia. Rodzic pojawiał się na wywiadówce, kiwał głową i wracał do domu. A ty – nauczyciel – miałeś w ręku kredę, dziennik i całkiem niezły autorytet.
To już nie wróci.
Dziś przeciętny uczeń ma w kieszeni smartfon, który w pięć sekund podważy każdą twoją tezę. I wcale nie chodzi o to, że korzysta z encyklopedii czy artykułów naukowych. Nie – on słucha „eksperta” z TikToka, który w trzydzieści sekund wyjaśnia świat. I to w formie, która wciąga bardziej niż najciekawsza lekcja. Google też oczywiście działa, ale już nie jest głównym oknem na świat – teraz prym wiodą krótkie filmiki, memy i szybkie opinie.
Rodzic? To już nie ten, który przychodzi po informację. Dziś rodzic przychodzi z własną wizją, zestawem metod wychowawczych i przekonaniem, że jego dziecko ma być traktowane indywidualnie – najlepiej od zaraz. I dobrze, że tak jest, ale oznacza to, że twoja rola zmieniła się radykalnie.
Dlatego warto przyjąć do wiadomości: odbiorą Ci to, co znasz.
Nie dlatego, że ktoś się uwziął. Nie dlatego, że „kiedyś było lepiej”. Po prostu zmienił się świat. Internet i kultura instant zmieniły sposób, w jaki młodzi uczą się, komunikują, szukają wzorców. Zmieniło się też społeczeństwo – rodzice są bardziej świadomi, bardziej wymagający i… często też bardziej zagubieni.
I tu pojawia się pytanie: czy szkoła będzie udawać, że tego nie ma, czy nauczyciel stanie się tym, kto potrafi te zmiany oswoić?
W Centrum Harmonii i Rozwoju wierzymy, że nauczyciel nie musi walczyć z nową rzeczywistością – bo to walka z wiatrakami. Zamiast tego warto nauczyć się rozumieć zmiany, a potem wykorzystać je na swoją korzyść. To nie powrót do „starego” jest drogą, tylko odwaga, by iść naprzód.
Bo jedyne, co w edukacji jest pewne, to to, że nic nie zostanie po staremu.
