You are currently viewing Nie jesteś filtrem

Nie jesteś filtrem

  • Post author:
  • Post category:18+

W dobie idealnie wykadrowanych zdjęć i reelsów z efektami specjalnymi, łatwo zapomnieć, że prawdziwe życie nie ma przycisku „retuszuj”. Media społecznościowe kreują świat, w którym wszystko, od śniadania po sylwetkę i garderobę, wydaje się perfekcyjne. Ale pod tą warstwą filtrów i hashtagów kryje się coś dużo bardziej realnego: potrzeba bycia akceptowanym, wartościowym i… wystarczającym.

Porównywanie się boli

Jak zauważa prof. Cathrine Jansson-Boyd z Uniwersytetu Anglia Ruskin, porównujemy się z influencerami, mimo że ich nie znamy. Dlaczego? Bo jesteśmy istotami społecznymi. Kiedy widzimy, że ktoś ma „lepiej” – piękniejszy dom, szafę pełną ubrań, życie jak z katalogu – często zaczynamy wątpić w siebie. To nie jest próżność. To mechanizm obronny naszej samooceny.

Niestety, próbując dorównać tym iluzjom, często sięgamy po coś, co daje szybki zastrzyk dopaminy – zakupy. Znasz to uczucie? Kliknięcie „kup teraz”, bo „zasługuję”, „to poprawi mi humor”, „czuję się do bani, ale ta rzecz to zmieni”. Problem w tym, że to nie działa – przynajmniej nie na długo.

Ubrania z metką, emocje bez adresata

Wiele osób przyznaje, że dopiero gdy zrobiły porządki, zdały sobie sprawę z rozmiaru problemu – cała masa rzeczy, których nigdy się nie użyło. To nie tylko kosmetyki czy ubrania. To nadzieje, że coś z zewnątrz uleczy to, co boli w środku. Łatwo wpaść w spiralę zakupową. Dwa kliknięcia i już masz to, co ktoś inny właśnie pokazał w story. Tyle że twoje życie się nie zmienia.

I choć te zakupy chwilowo poprawiają nastrój, nasz mózg reaguje na nie jak na środki uzależniające. Prof. Anna Lembke ze Stanforda mówi wprost: „Zakupy aktywują te same obszary mózgu co alkohol i narkotyki. Działają jak plaster na duszę – tylko że nie leczą rany.”

Konsumpcja = zanieczyszczenie (nie tylko środowiska)

Szybka moda, nadprodukcja, ciągłe nowości – wszystko to nie tylko zagraca nasze mieszkania, ale też planetę. A potem przychodzi poczucie winy. Mamy do czynienia z efektem domina: kupujemy, czujemy się lepiej, potem gorzej, więc… znowu kupujemy. Ale jest wyjście. I nie chodzi o odcięcie się od wszystkiego. Chodzi o odzyskanie kontroli.

Odklikanie się od iluzji

Co więc można zrobić?

  • Zrób sobie detoks cyfrowy. Nie musisz znikać z sieci, ale warto przestać obserwować konta, które budzą w tobie zazdrość, frustrację, presję.
  • Zamień kupowanie na działanie. Idź na spacer, pobiegaj, porysuj, zapisz się na jogę. Znajdź aktywność, która karmi, a nie drenuje.
  • Zatrzymaj się przed kliknięciem. Zadaj sobie pytanie: „Czy to mi naprawdę potrzebne? Czy to coś zmieni w moim życiu za tydzień?”.
  • Odbuduj relację z własną wartością. Twoja wartość nie zależy od tego, co masz. Ani od tego, jak wyglądasz w selfie. Ale od tego, jak myślisz, czujesz, kochasz, tworzysz. A tego nie zmierzy żaden algorytm.

Nie mam pieniędzy influencera – i to jest OK

Zmiana przyjdzie, gdy uświadomimy sobie, że kupowanie to forma ucieczki. Ucieczki od niewygodnych emocji, braku satysfakcji w pracy, stresu.

Bo prawda jest taka: nie musimy żyć jak influencerzy. Bo ich życie – choć tak kuszące – też często nie jest prawdziwe. A nasze? Może nie ma miliona obserwatorów, ale ma prawdziwe emocje, prawdziwe relacje i prawdziwe znaczenie.

Żyj. Nie scrolluj.

Na końcu tej drogi nie będzie nagrody dla „najlepiej ubranych”, „najlepiej wystylizowanych” czy „najbardziej podobnych do algorytmu”. Będzie za to pytanie: czy żyłem w zgodzie ze sobą? Czy wiedziałem, kim jestem? Czy potrafiłem kochać siebie nawet wtedy, gdy nie byłem idealny?

Zatrzymaj się. Oddech. Wyloguj się z iluzji. Zaloguj się do siebie. 

Bo Ty naprawdę jesteś wystarczający – bez filtra.