Zmiana nigdy nie spada z nieba jak meteoryt. Najpierw daje sygnały ostrzegawcze. Najpierw słychać szmer w pokoju nauczycielskim: „Słyszeliście, że mają wprowadzić…?”. Najpierw uczniowie zaczynają dziwnie reagować: mniej skupienia, więcej telefonu pod ławką. Najpierw rodzice podsuwają ci linki do „supermetod wychowawczych” albo cytują kolejnego eksperta z YouTube’a.
A potem nagle okazuje się, że to, co działało, przestaje mieć sens.
W polskiej edukacji wszystko zmienia się szybciej niż flamastry do pisania po tablicy. Programy nauczania, technologie, style rodzicielstwa. Jeszcze niedawno uczeń był „grzeczny, bo tak trzeba”. Dziś „grzeczny” oznacza: potrafi negocjować z dorosłym, używając argumentów z Instagrama.
Dlatego, jeśli chcesz przetrwać, musisz obserwować świat wokół siebie. Nie tylko w klasie, ale i poza nią. Patrzeć, jakie aplikacje ściągają uczniowie. O czym rozmawiają rodzice na grupach. Jak zmieniają się oczekiwania społeczne wobec szkoły. To jest twój radar. Bo jeśli go wyłączysz, obudzisz się dopiero wtedy, gdy twoje metody będą już eksponatem w muzeum edukacji.
W Centrum Harmonii i Rozwoju mówimy: nauczyciel musi być trochę jak meteorolog. Nie przewidzisz wszystkiego, ale możesz zauważyć chmury na horyzoncie. Jeśli przegapisz ten moment, zostanie Ci tylko szukanie parasola w ulewie.
Obserwuj. Wąchaj powietrze. Słuchaj sygnałów. Zmiana zawsze daje znaki, tylko trzeba chcieć je dostrzec.
