Dlaczego nastolatki zasypiają późno, nie mogą usiedzieć w miejscu i buntują się wobec zasad? To nie fanaberie ani „trudny wiek”. To biologia. A szkoła, zamiast pomagać, często działa wbrew młodemu mózgowi.
W okresie dojrzewania mózg człowieka przechodzi jedną z najbardziej intensywnych przebudów w życiu. Wzmacniają się połączenia w korze przedczołowej (odpowiedzialnej za planowanie, samokontrolę i przewidywanie skutków), a jednocześnie szaleje układ limbiczny (emocje, relacje, impulsy). To tak, jakby młody człowiek prowadził sportowy samochód, ale jeszcze bez hamulców. A szkoła, zamiast być bezpiecznym torem, na którym może trenować, często zamienia się w pole minowe.
Zobaczmy, jakie biologiczne potrzeby nastolatka są dziś ignorowane i co mówią na ten temat badania naukowe.
SEN – MŁODZI POTRZEBUJĄ GO WIĘCEJ, A WSTAJĄ WCZEŚNIEJ
Mózg nastolatka produkuje melatoninę, czyli hormon snu, nawet dwie godziny później niż u dorosłego. Dlatego zasypiają po północy, a rano są „nie do życia”. Problem w tym, że szkoła każe im wstawać o 6:00, żeby zdążyć na 8:00.
Badania pokazują, że uczniowie, którzy zaczynają lekcje później, śpią dłużej, mają lepsze wyniki, rzadziej wpadają w depresję i… są milsi dla nauczycieli (Wahlstrom, 2014; Wheaton et al., 2016).
RUCH – NIE TYLKO DLA CIAŁA, ALE I DLA MÓZGU
Młodzi ludzie potrzebują ruchu jak powietrza. To nie tylko kwestia zdrowia fizycznego, aktywność fizyczna poprawia pamięć, koncentrację i nastrój, ponieważ zwiększa ukrwienie mózgu i wspiera neurogenezę.
Tymczasem uczniowie w szkołach siedzą godzinami w ławkach, a wychowanie fizyczne często ogranicza się do kilku godzin tygodniowo. To nie tylko niewykorzystany potencjał, to błąd systemowy (Hillman et al., 2009).
AUTONOMIA – CZYLI POCZUCIE WPŁYWU
Nastolatek potrzebuje sprawdzać siebie, decydować, być traktowany poważnie. To nie oznacza braku zasad, ale możliwość wyboru (choćby między tematami, formami pracy czy sposobem zaliczenia) czyni cuda dla motywacji.
Teoria samodeterminacji (Deci & Ryan, 2000) mówi jasno: autonomia to jeden z filarów motywacji wewnętrznej. Brak wpływu = brak zaangażowania.
SENS – PO CO JA SIĘ TEGO UCZĘ?
To pytanie, którego boją się nauczyciele, a które uczniowie zadają codziennie (nawet jeśli tylko w myślach). Mózg nastolatka intensywnie szuka tożsamości i sensu. Uczy się najlepiej, gdy widzi, że coś mu się przyda, poruszy, zainspiruje.
Badania potwierdzają, że nauka ma sens tylko wtedy, gdy uczeń widzi jej wartość w swoim życiu (Farrington et al., 2012). Zamiast testów i encyklopedycznej wiedzy potrzeba autentycznego kontaktu, projektów, doświadczeń.
A CO SIĘ DZIEJE, GDY TE POTRZEBY SĄ IGNOROWANE?
– Spada motywacja i zaangażowanie.
– Rośnie liczba absencji, lęków i zaburzeń nastroju.
– Pogarszają się relacje uczeń – nauczyciel.
– Uczniowie uczą się mniej i niechętnie.
Szkoła, która nie rozumie biologii młodego człowieka, nie spełnia swojej roli i coraz częściej szkodzi. To nie kwestia dobrych chęci, ale potrzeba systemowej zmiany opartej na wiedzy o mózgu.
CO MOŻEMY ZROBIĆ?
Nie musimy od razu zmieniać całego systemu. Wystarczy, że zaczniemy od małych kroków:
– przesunięcie godzin lekcji (nawet symboliczne),
– więcej ruchu – także między lekcjami,
– pytanie uczniów o zdanie i wybór,
– uczenie przez doświadczenie, nie tylko wykład,
– budowanie relacji opartych na szacunku, nie kontroli.
Młody człowiek nie jest problemem do rozwiązania. Jest potencjałem, który trzeba zrozumieć.