Kompetencje społeczne – tak samo ważne jak matematyka czy angielski

Kiedy rodzic mówi, że jego dziecko chodzi na dodatkowy angielski, nikt się nie dziwi. To standard. Matematyka? Wiadomo – korepetycje, żeby nadgonić materiał albo zdobyć przewagę. Sport? Jasne – przecież trzeba trenować ciało.

A kompetencje społeczne? Cisza. Jakby to było coś, co „dziecko samo złapie”, tak jak katar w listopadzie.

Problem w tym, że świat nie działa już tak, jak 20 lat temu. Wtedy wystarczyło być „grzecznym” i „uczyć się dobrze”. Dziś dzieciaki żyją w świecie, gdzie codziennością są social media, presja rówieśnicza i nieustanna rywalizacja. I nagle okazuje się, że to nie piątka z biologii decyduje o tym, czy ktoś sobie poradzi, ale to, czy potrafi mówić „nie”, czy potrafi dogadać się z innymi i czy nie rozsypie się pod presją.

Czytaj dalej

TUS – korepetycje z życia

Korepetycje z matematyki? Norma.
Dodatkowy angielski? Standard.
Basen, tenis, zajęcia sportowe? Oczywiście – przecież trzeba trenować ciało.

A co z kompetencjami społecznymi? Tu nagle zapada cisza, jakby to był temat, którego dziecko nauczy się „samo z siebie”. Niestety – nie nauczy się. Codzienność wygląda inaczej: dzieci coraz częściej gubią się w relacjach, reagują wybuchem albo wycofaniem, nie potrafią rozmawiać, rozwiązywać konfliktów czy radzić sobie z presją. I to nie dlatego, że „coś z nimi nie tak”. Po prostu nikt ich tego systemowo nie uczy.

Czytaj dalej

Twoje dziecko może znać tabliczkę mnożenia.
Ale dzięki TUS będzie też wiedziało, jak współpracować, rozmawiać i bronić swojego zdania.

Szkoła świetnie uczy wielu rzeczy. Tabliczki mnożenia, reguły gramatyczne, wzory chemiczne. Wszystko ważne. Ale jeśli spojrzysz na życie dorosłych – to, co naprawdę decyduje o sukcesie, to nie znajomość wzoru na deltę, tylko umiejętność radzenia sobie z ludźmi i emocjami.

W pracy nikt nie pyta cię o datę bitwy pod Cedynią. Pytają, czy potrafisz współpracować w zespole, rozwiązać konflikt, przejąć inicjatywę, kiedy inni się gubią. W rodzinie nie dostajesz punktów za znajomość odmiany czasownika „avoir”, tylko za to, czy potrafisz rozmawiać, słuchać i być obecnym. W życiu społecznym nie wygrywa ten, kto zna najwięcej faktów, tylko ten, kto potrafi przedstawić swoje zdanie i obronić je bez krzyku.

Młodzi pracują w grupie – współpraca i komunikacja na TUS

TUS wspiera rodziców

Rodzicielstwo w XXI wieku to trochę sport ekstremalny. Z jednej strony szkoła, wymagania, testy i oceny. Z drugiej – social media, presja rówieśnicza i milion bodźców, które bombardują dziecko codziennie. Do tego oczekiwania, że rodzic będzie jednocześnie psychologiem, coachem i trenerem motywacyjnym.

I choć rodzice starają się jak mogą, prawda jest prosta: nie da się wszystkiego zrobić samemu. Bo nie da się w domu przećwiczyć sytuacji grupowych, negocjowania roli w zespole, rozwiązywania konfliktów z rówieśnikami. A to właśnie tam dziecko uczy się najwięcej.

Tu właśnie pojawia się TUS. To nie jest „zastępstwo rodzica”. To wsparcie, które odciąża i daje dodatkową przestrzeń do rozwoju. Dzięki TUS dziecko ćwiczy to, co trudno przepracować w domu – współpracę, komunikację, radzenie sobie z emocjami. Rodzic zyskuje spokój, że nie jest w tym sam.

Bo wychowanie nie polega na tym, żeby zrobić wszystko własnymi siłami. Polega na tym, żeby dać dziecku jak najwięcej okazji do wzrostu.

Kuba, 9 lat
Zawsze wybuchał złością, kiedy coś nie szło po jego myśli. Po kilku miesiącach TUS mama mówi: „Po raz pierwszy usłyszałam od niego: ‘Mamo, poczekaj, muszę się uspokoić’.”

Ola, 11 lat
Świetna uczennica, ale zamknięta w sobie. Po TUS potrafiła wystąpić przed całą klasą. Tata: „Widziałem, jak pierwszy raz sama występowała na apelu. To było dla nas jak cud.”

Michał, 8 lat
Nie chciał chodzić na urodziny, bo bał się zabaw w grupie. Po TUS: „Dziś sam poprosił, żebym zapisała go na półkolonie. Nie wierzyłam, że to powie.”

TUS – siłownia dla umiejętności społecznych. Trenuj pewność siebie, komunikację i odporność psychiczną.

O depresji u dzieci i młodzieży słyszymy dziś coraz częściej. Statystyki są brutalne – rośnie liczba diagnoz, a jeszcze szybciej rośnie liczba tych, którzy nie dostają żadnej pomocy. Do tego dochodzi presja szkoły, social mediów i rówieśników. I nagle okazuje się, że dziewięciolatek ma na barkach ciężar, z którym nie radzi sobie niejeden dorosły.

Badania pokazują, że mniej niż 10% społeczeństwa naprawdę potrafi regulować swoje emocje. Reszta uczy się metodą prób i błędów – często bolesnych, z konfliktami, stresem i wypaleniem po drodze. Nic dziwnego, że młodzi ludzie coraz częściej czują się zagubieni.

I właśnie tu pojawia się TUS. Nie jako terapia dla „trudnych dzieci”. Ale jako siłownia dla umiejętności społecznych i emocjonalnych.

Czytaj dalej →