Twoje dziecko może znać tabliczkę mnożenia. Ale dzięki TUS będzie też wiedziało, jak współpracować, rozmawiać i bronić swojego zdania.
Szkoła świetnie uczy wielu rzeczy. Tabliczki mnożenia, reguły gramatyczne, wzory chemiczne. Wszystko ważne. Ale jeśli spojrzysz na życie dorosłych to, to co naprawdę decyduje o sukcesie, to nie znajomość wzoru na deltę, tylko umiejętność radzenia sobie z ludźmi i emocjami.
W pracy nikt nie pyta cię o datę bitwy pod Cedynią. Pytają, czy potrafisz współpracować w zespole, rozwiązać konflikt, przejąć inicjatywę, kiedy inni się gubią. W rodzinie nie dostajesz punktów za znajomość odmiany czasownika „avoir”, tylko za to, czy potrafisz rozmawiać, słuchać i być obecnym. W życiu społecznym nie wygrywa ten, kto zna najwięcej faktów, tylko ten, kto potrafi przedstawić swoje zdanie i obronić je bez krzyku.
A tego szkoła systemowa nie uczy. Nie dlatego, że nie chce, po prostu nie ma na to miejsca w programie. I tu właśnie pojawia się TUS.
TUS to przestrzeń, gdzie dziecko trenuje te kompetencje, które później są walutą w dorosłym życiu:
- Współpracę – bo świat coraz rzadziej premiuje samotnych geniuszy, a coraz częściej zespoły, które potrafią razem działać.
- Komunikację – bo w świecie przeładowanym informacjami wygra ten, kto umie mówić jasno i słuchać uważnie.
- Odporność na stres – bo każdy dorosły wie, że życie to nieustanne deadline’y i presja.
- Pewność siebie – bo trzeba umieć stanąć przed innymi i powiedzieć: „to mój pomysł”.
- Rozwiązywanie konfliktów – bo tego nie da się uniknąć, ale można się nauczyć, jak robić to mądrze.
Tabliczka mnożenia i gramatyka? Jasne, niezbędne. Ale jeśli chcesz, żeby twoje dziecko naprawdę poradziło sobie w dorosłości, to potrzebuje czegoś więcej.
Dlatego TUS to nie „dodatek”. To korepetycje z życia. Lekcje, których nikt inny nie wpisze mu do planu.
Zanim dziecko nauczy się rozwiązywać równania, warto, by umiało rozwiązywać konflikty.
